Filmy, które wpłynęły na ludzkie umysłyRekomendacje bankowego kinomana
Jest wiele książek, które wpłynęły na umysły ludzi i które miały wpływ na świat – czasem dobry, czasem zły. Podobnie jest ze sztuką filmową. Filmy te w mniejszym lub większym stopniu odcisnęły piętno na widzach. Temat jest tak obszerny, że można by o tym napisać książkę – skupię się zatem na ułamku z nich.
Zacznijmy od tego, co spotkało „Bambi” Disneya. Bajka o jelonku, który traci mamę z rąk myśliwego, stała za powstaniem w psychologii terminów „syndromu Bambiego”, „bambizmu” i „bambinizmu”, czyli naiwnego, wyidealizowanego spojrzenia na naturę. Z powodu tej nazwy pojawiły się osoby, które przypisują postaci sympatycznego jelonka rozwój wegetarianizmu i spadek liczby polowań.
Jelonek Bambi i inne zwierzęta – wegetarianizm, strach i fascynacja
Do tego wśród dzieci i młodzieży pojawiło się określenie „bambik” oznaczające osobę początkującą, nieporadną. A skoro już jesteśmy przy zwierzętach, nie sposób nie wspomnieć o „Szczękach” Stevena Spielberga z 1975 r.
Film zrobił tak wielkie wrażenie na widzach, że na całym świecie zapanował strach przed rekinami. Sam reżyser przyznał niedawno, że żałuje stworzenia tego filmu, ponieważ wie, jak bardzo obraz krwiożerczego rekina ludojada mija się z rzeczywistością. Obawia się też, że dołożył cegiełkę do zepchnięcia ich na skraj wyginięcia.
„Jurassic Park” stał za istną dinozauromanią, która trwa do dziś.
Inny efekt wywołał kolejny jego film – „Jurassic Park”. Stał on za istną dinozauromanią, która trwa do dziś, i skutkowała innymi filmami, a także książkami, gazetami czy zabawkami. Nikt nie przeprowadził badań, ale całkiem prawdopodobne, że jakaś część paleontologów zdecydowała się na tę pracę dzięki fascynacji pradawnym życiem po obejrzeniu filmu.
„Top Gun” – na ratunek wojsku
W latach 80. XX w. amerykańskie wojsko nie było zadowolone – seria filmów o wydźwięku antywojennym, jak „Czas Apokalipsy” czy „Pluton”, zachwiała liczbą kandydatów do wojska, a także tym, jak było ono postrzegane. „Ratunek” przyszedł, kiedy o współpracę poprosili (i zapłacili) twórcy filmu „Top Gun”. Po kilku zmianach w scenariuszu – w wojsku zakazane są romanse między żołnierzami, więc wybranka serca Mavericka Charlie została cywilem współpracującym z wojskiem, a nie oficerem, jego przyjaciel Goose miał zginąć w zderzeniu samolotów.
Wspaniała muzyka, prosta historia, efektowne samolotowe akrobacje sprawiły, że wojsko w oczach ludzi odzyskało blask i atrakcyjność.
Jednak wojsko nie chciało widzieć na ekranie katastrof spowodowanych przez wadliwe maszyny czy błąd pilotów, więc Goose ginie z powodu wypadku w czasie katapultowania. Film okazał się wielkim hitem. Wspaniała muzyka i klimat „wylewające się” z ekranu, prosta historia, efektowne akrobacje w powietrzu sprawiły, że wojsko w oczach ludzi odzyskało blask i atrakcyjność. Do tego rozpowszechniły się okulary przeciwsłoneczne typu aviator, a także flight jacket (kurtki pilotów). Podejrzewam, że byli tacy, którzy trafili do wojska zafascynowani tym filmem.
„Filadelfia” – skłaniała do refleksji
Obok filmów antywojennych mieliśmy także serię filmów skłaniających ludzi do refleksji na innych polach. Jednym z nich była „Filadelfia” z 1993 r. To historia prawnika Andrew, który w momencie, gdy wychodzi na jaw, że jest homoseksualistą chorym na AIDS, traci pracę, a znajomi się od niego odwracają. Film wymusił ogólnonarodową dyskusję i refleksję w USA – wtedy HIV i AIDS przerażało, a homoseksualiści, wśród których początkowo diagnozowano najwięcej przypadków choroby, byli społecznością dodatkowo stygmatyzowaną.
„Green Book” – zapis rasizmu
Wiele filmów podejmuje też kwestie rasizmu i uprzedzeń (np. „Rób, co należy” z 1989 r., „Więzień nienawiści” z 1994 r. czy „Miasto gniewu” z 2004 r.), a niedawno mogliśmy oglądać głośny i nagradzany „Green Book” (2018 r.), który w wielu miejscach na nowo ożywił dyskusję w kwestiach rasowych i historii USA. Wielka w tym zasługa świetnej roli Mahershali Aliego fantastycznie rozpisanej w scenariuszu na podstawie prawdziwej historii: czarnoskóry pianista w czasach segregacji rasowej udaje się na Południe, by dawać koncerty. Doskwiera mu samotność, bo nie jest akceptowany ani przez białych (którzy po koncertach traktują go jak każdego czarnoskórego), ani przez czarnoskórych (wyraża się inaczej niż oni, jest sławny i bogaty, a większość z nich cierpi biedę).
„Narodziny narodu” – reaktywacja Ku Klux Klanu
Pisząc o filmach, które wywarły wpływ na ludzi, nie można pominąć tych, które zapisały się w historii dość ponuro. Pierwszy to „Narodziny narodu” z 1915 r. Film opowiada o dwóch rodach z Południa w czasie wojny secesyjnej oraz Ku Klux Klanie jako bohaterach ratujących białych osadników przed czarnoskórymi rzezimieszkami i żołnierzami z Północy. Audiowizualne widowisko, które ze względu na walory techniczne przeszło do historii kina, wywarło takie wrażenie, że… reaktywowano Ku Klux Klan, który w tamtym momencie był po swoim pierwszym upadku. Odrodzony Ku Klux Klan skorzystał z pomysłów z filmu, takich jak charakterystyczne białe nakrycia głowy czy płonący krzyż.
„Triumf woli” – arcydzieło propagandy
Innym filmem, który przeszedł do historii ze względu na walory techniczne, ale ponury efekt, jest „Triumf woli” (1935 r.) o zjeździe NSDAP w Norymberdze, który ukazywał siłę III Rzeszy i przedstawiał Hitlera jako jej wielkiego wodza. Niestety bardzo skutecznie – do dzisiaj uchodzi za arcydzieło propagandy.
Krzysztof Michlik, Super Circle Obsługa Kasowa