Były chwile, kiedy spływaliśmyjedynie siłą nurtu rzeki… Work–life balance
Jaki jest najlepszy sposób, aby oderwać się od goniących deadline’ów, natężonej liczby spotkań i zarządzania wyzwaniami ad hoc? Skupić się na team buildingu, rozwijaniu kompetencji miękkich i technikach relaksacyjnych! Tak uważa Departament Zarządzania Ryzykiem Rynkowym. Jak postanowili, tak zrobili i… wyruszyli na spływ kajakowy. O tym, że był to świetny pomysł, świadczy ich entuzjastyczna relacja z wyprawy.
Był to dla nas czas wyjątkowy – czuliśmy, że powinniśmy chociaż na chwilę oderwać się od wytężonej pracy. Ale jak to zrobić, aby zachować ciągłość działania wszystkich newralgicznych procesów, a jednocześnie zregenerować siły i wzmocnić integrację całego zespołu? Uznaliśmy, że pomysł, aby spłynąć kajakami Pilicą, to jest to! Nie pomyliliśmy się – ten krótki wypad przyniósł nam mnóstwo pozytywnej energii. I chociaż nazwa rzeki pochodzi od słowa „pilić”, czyli robić coś szybko, ponaglać, śpieszyć się – dobrze to znamy, doświadczeni codziennym rytmem pracy – to ta „szybka” rzeka pozwoliła nam także wspaniale się zrelaksować.
Cudowny czas relaksu i kontaktu z przyrodą
Szuwary, piękna okolica, plusk wody wzbudzanej delikatnym ruchem wioseł… Były chwile, kiedy spływaliśmy jedynie siłą nurtu rzeki, leżąc w kajakach z zamkniętymi oczami. Płynęliśmy spokojnie, ale od czasu do czasu odzywał się w nas duch rywalizacji. Rzeka do najgłębszych nie należy, dlatego momentami, w szerszych miejscach, zdarzało nam się przytrzeć kajakiem po piachu.
Kilka incydentów połączonych z kąpielą w rzece
Spływ wymaga strategicznego dobrania się w zespoły dwuosobowe i odpowiedniego włączenia się do ruchu wodnego. Druga osoba w kajaku jest odpowiedzialna za jego sterowanie. Ma pełny obraz sytuacji i czuwa nad zsynchronizowanym ruchem obu kajakarzy. A jednak… mimo przestrzegania tych reguł doświadczyliśmy kilku kajakowych incydentów połączonych z kąpielą w rzece. Incydentami oczywiście odpowiednio zarządzaliśmy, wdrażając pracę zespołową, jak wówczas, kiedy na finiszu naszej wyprawy telefon jednego z kolegów zniknął w odmętach rzeki. Najpierw poszukiwania były rozproszone, potem wszedł element łańcucha poszukiwaczy. A na koniec bohatersko zanurkował Sławek i za chwilę zobaczyliśmy jego rękę ze smartfonem. Po czym usłyszeliśmy: „To ten?”.
Wieczorem mogliśmy porozmawiać przy ognisku
Poczuliśmy znowu, jak fajnie być razem. Najważniejsza była możliwość spotkania się i porozmawiania na tematy mniej służbowe. To właśnie takie momenty ukierunkowują na współpracę, usprawniają komunikację i zmniejszają napięcia, które pojawiają się w pracy. Wyjazd pozwolił nam odetchnąć od codziennego zabiegania i odpocząć na łonie natury.
Szczególnie dziękujemy naszej organizatorce Ani. Wszystko – jak zawsze – było dopięte na ostatni guzik :)
Ewelina Tyburek, Małgorzata Gielza, Departament Zarządzania Ryzykiem Rynkowym