Dlaczego w Oxfordzie doszło do awantury?Idea 15-minutowych miast
Koncepcja miast 15-minutowych w wielu środowiskach wywołuje skrajne emocje – od zachwytów po krytykę. To, co dzieli ludzi na dwa wręcz wrogie obozy, to przekonanie, że walczą o lepszy świat. Ciekawość, w jaki sposób ta idea dotknie nas osobiście, oraz świadomość, że stanie się to wcześniej czy później, wzbudziły moje zainteresowanie tym tematem. Co odkryłem? Zabieram Was w krótszą niż 15 minut podróż.
Zapoznałem się z wieloma artykułami i filmami na temat miast 15-minutowych, a także zajrzałem na strony miasta Oxford, próbując dojść, kto ma rację. I czy to zjawisko jest realne. Najważniejsze wyniki swojego amatorskiego „śledztwa”, w czasie którego odkryłem, że po raz kolejny mnóstwo emocji zostało wywołanych niepotrzebnie, postaram się przedstawić poniżej.
Czym jest idea 15-minutowego miasta?
Jest to model budowy/przebudowy miast głoszony przez francusko-kolumbijskiego urbanistę i profesora Carlosa Moreno. Zakłada on, że ludzie powinni mieć możliwość zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb życiowych (takich jak edukacja, ochrona zdrowia, wypoczynek, praca, sprawy urzędowe) w odległości 15 minut podróży piechotą, rowerem lub środkami komunikacji publicznej od miejsca zamieszkania.
Udogodnienie to ma sprawić, że mieszkańcy miast będą mieli więcej czasu dla siebie, zamiast spędzać go dojeżdżając na ich drugi koniec, ograniczyć używanie samochodów (co zmniejszy ilość zanieczyszczeń i zwiększy bezpieczeństwo), zbliżyć do siebie ludzi zamieszkujących dany teren, a także poprawić ich zdrowie dzięki zwiększeniu aktywności fizycznej.
Idea 15-minutowego miasta zakłada, że ludzie powinni mieć możliwość zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb życiowych w odległości 15 minut podróży piechotą, rowerem lub środkami komunikacji publicznej od miejsca zamieszkania. A zatem, że mieszkańcy miast powinni mieć więcej czasu dla siebie.
Do tego koncepcja ta zakłada rozbudowę infrastruktury rowerowej, transportu publicznego, jak również wkomponowanie w miejską przestrzeń zieleni, która pomoże zapobiec tzw. wyspom ciepła, oraz poprawić samopoczucie mieszkańców. Jak nietrudno się domyślić, jest to próba rozwiązania problemów miast (korki, emisja CO2 czy nierówności społeczne). Szacuje się, że obecnie mieszka w nich ponad połowa ludzkości (57%), a według ONZ liczba ta będzie rosnąć.
Te miasta już wdrażają eksperyment
Pomijając fakt, że gdybyśmy przeanalizowali nasze miejsca zamieszkania, to pewnie jakaś część z nas odkryłaby, że już teraz spełniają one warunki bądź część warunków 15-minutowego miasta (polski Pleszew reklamuje się jako pierwsze w Polsce takie miasto), to są na świecie miejsca, gdzie próbuje się już takie lub podobne idee wcielać w życie. Są to np. Paryż, Portland, Ottawa, Bogota czy Szanghaj. Wkrótce eksperyment z 15-minutowym miastem chce przeprowadzić Oxford. I właśnie to miasto i ten eksperyment stały się istnym polem bitwy dla zwolenników i przeciwników miast 15-minutowych. Dlaczego?
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda
Skoro idea miast 15-minutowych brzmi całkiem nieźle (w ogólnym zarysie, problemy z nią związane przedstawiam na osobnej grafice), w niektórych miejscach na świecie jest wdrażana w życie już od jakiegoś czasu, to dlaczego akurat przy próbie wdrożenia jej w 2024 roku w Oxfordzie doszło do awantury? Powodów jest moim zdaniem wiele, ale to, co było „pierwszą przewróconą kostką domina”, to wprowadzenie w tym samym czasie co idea 15-minutowego miasta rozwiązań związanych z ruchem ulicznym. Chodziło o sześć filtrów na głównych drogach w okolicach centrum, które mają ograniczyć ruch prywatnych samochodów po mieście, co nie spodobało się mieszkańcom (a przynajmniej części).
Jako że w 2024 roku odbędą się wybory prezydenckie w USA, do Parlamentu Europejskiego i Izby Gmin (Wielka Brytania), to politycy i media im sprzyjające, szukające tematu, na który można się pokłócić i zbić na nim kapitał polityczny, wykorzystały okazję i nagłośniły sprawę, podgrzewając emocje. Co gorsza pojawiło się wiele teorii oderwanych od rzeczywistości, przeinaczeń czy bagatelizowania realnych problemów. Najczęściej się pojawiające, które zaczęły żyć własnym życiem, przedstawiam w tabeli wraz z tym, co znalazłem na ten temat.
To politycy i media im sprzyjające, szukające tematu, na który można się pokłócić i zbić na nim kapitał polityczny, wykorzystały okazję i nagłośniły sprawę, podgrzewając emocje.
Jakby tego było mało, w dokumentach na stronach miasta Oxford uzasadniających chęć ograniczenia ruchu samochodów prywatnych, znalazły się te same bądź podobne argumenty, które wykorzystuje się do promocji miast 15-minutowych, jak np. pomoc w walce ze zmianami klimatycznymi, poprawa zdrowia, dobrostanu społeczności czy uczynienie ruchu pieszego i rowerowego atrakcyjniejszym. Trudno się dziwić osobom, które nie mają czasu na zagłębianie się w niuanse, zazwyczaj czytający same nagłówki (które mają przyciągnąć uwagę i często nie pokrywają się z treścią artykułu) i do tego żyjącym w świecie, gdzie coraz trudniej o autorytety, godne zaufania, że nie rozróżniają dwóch pomysłów uzasadnianych w ten sam sposób i wprowadzanych w tym samym czasie.
Szukajmy kompromisu
Idea 15-minutowego miasta zyskała na popularności i jest wprowadzana w życie. Rozwiązanie to stwarza jednak kilka problemów, które wymagają rozwiązania. Poza tym (jak przy każdej nowej idei) rodzą się różne pomysły – jedne dobre, inne złe. Jako społeczeństwo musimy odrzucić to, co złe, wprowadzić w życie to, co dobre, a w miejscach, gdzie występuje konflikt interesów poszczególnych grup, osiągnąć kompromis. Rozwiązania totalitarne nigdy do niczego dobrego nie doprowadziły.
Krzysztof Michlik, Customer Operations