Tajemnicze miasto szamanówZ BAŚKĄ przez świat
O tym, gdzie tym razem wybierzemy się „Z BAŚKĄ przez świat”, zadecydowaliście na społeczności Dobrze Poinformowani. Wybraliście Meksyk, który przyciąga mnóstwem atrakcji, historią, jedzeniem, kolorami, muzyką. To też kraj wielu kontrastów. Dlatego zabierzemy Was w wyjątkowe miejsce – do Catemaco, stolicy magii.
W ostatnich latach Meksyk stał się bardzo popularnym kierunkiem podróży. Najczęstszym odwiedzanym regionem jest Jukatan, który chętnie gości zagranicznych turystów. Ma piękne plaże, turkusową wodę, rozsławione już Tulum i Cancun. No i oczywiście Chichén Itzá – miasto założone przez Majów, z najcenniejszym zabytkiem, czyli świątynią Kukulkana. Ale my chcemy Wam pokazać inne oblicze Meksyku. Tajemnicze, trochę mroczne.
Upajający zapach ananasów
Catemaco rozsiadło się nad Zatoką Meksykańską w stanie Veracruz. Otulone wulkanicznym łańcuchem Sierra de los Tuxtlas i tropikalnym lasem rezerwatu Nanziyaga, odbija swoje oblicze w jeziorze… Catemaco. W języku nahuatl oznacza to „spalone domy”. Nazwa tego skrawka ziemi ma prawdopodobnie związek z tragedią, do której doszło kiedyś po erupcji jednego z tutejszych wulkanów.
Catemaco w latach 70. rozsławił na cały świat wiedźmin Gonzalo Aguirre, który zorganizował tu pierwszą konferencję szamanów. Czarownik zasłynął też z tego, że na tutejszej górze Cerro Mono Blanco sprzedał swoją duszę diabłu i uzyskał wielką moc.
Jeśli chcecie poczuć klimat Catemaco, wyobraźcie sobie miasteczko, na którego ulicach słychać głośną latynoską muzykę. Na każdym rogu stoi furgonetka, a lokalni mieszkańcy oferują świeżo wyciskany sok z ananasa, którego zapach unosi się w powietrzu.
Woda w jeziorze jak… krew
Poranki nad jeziorem są magiczne – zza unoszącej się nad nim tajemniczej mgły wynurzają się wulkany. Legenda głosi, że raz do roku, w sierpniu, woda w jeziorze zamienia się w krew i dzieją się tu takie rzeczy, o jakich nikomu się nie śniło. Na co dzień jednak jezioro jest przyjazne florze, faunie i człowiekowi. Na dwóch jego wyspach żyją wyjątkowe ptaki i małpy.
Przy odrobinie szczęścia możemy spotkać ślimakojada czerwonookiego, którego królestwem jest wyspa Agaltepec. Wystarczy wynająć łódź i zbliżyć się dyskretnie do wyspy, a podejrzymy, jak ten drapieżny ptak konsumuje swój przysmak – tegogolos (rodzaj ślimaków). Z kolei na Isla de los Monos mieszkają małpy.
Królestwo makaków
Isla de los Monos stała się domem dla niezwykłej populacji małp makakowatych pochodzących z Azji Południowo-Wschodniej. Nigdzie w obu Amerykach nie występują te gatunki. Makaki z Catemaco pochodzą od małp przywiezionych przez tutejszego rybaka w latach 70. XX wieku.
Te sympatyczne małpki mają też swój udział w rozwoju nauk społecznych – zupełnie nie związanych z czarami, za to wiele mówiących o człowieku. Mianowicie kilka lat temu na wyspie został przeprowadzony eksperyment. Podzielono małpy na dwie grupy. Pierwsza żywiła się naturalnie, sama zdobywała pożywienie. Drugiej dostarczano pokarm. Okazało się, że zwierzęta z pierwszej grupy były szczupłe i jadły tylko tyle, ile potrzebowały. Z kolei druga grupa nie miała umiaru – małpy niesamowicie tyły i mimo zaspokojenia głodu dalej jadły powyżej swoich potrzeb.
Za 300 peso oczyszczą duszę
Zacznijmy od tego, że w Meksyku wierzenia prekolumbijskie niesamowicie mieszają się z wiarą chrześcijańską, a szamani są niezwykle popularni. O ich pozycji w społeczeństwie świadczy nie tylko to, że z ich przepowiedni i doradztwa korzystają gwiazdy show biznesu czy zwykli Meksykanie, to wydaje się oczywiste. Ale nie mogą się bez nich obejść… politycy.
W Meksyku można spotkać szamana od białej i czarnej magii. Co ważniejsze, katolicy nie widzą nic złego w łączeniu wiary chrześcijańskiej z praktykowaniem białej magii. W Catemaco za kilkaset peso szaman może oczyścić duszę albo uzdrowić chorego. Szamani nie tylko pracują z energią, ale również proszą o wstawiennictwo Boga i świętych katolickich. Specjaliści od białej magii nigdy nie pracują z ciemnymi mocami, Świętą Śmiercią oraz Szatanem. A jeśli ktoś rzuci na kogoś urok? No to już potrzebna jest czarna magia i zły wiedźmin od spraw najgorszych. Nie jest wprawdzie łatwo go znaleźć, ale warto, bo tylko on może czar zdjąć. Przydaje się także, gdy trzeba kogoś wyeliminować, na przykład spowodować chorobę. Urok zaczyna działać, a lekarze są bezradni. Wielkim powodzeniem czarne czary cieszą się – co zrozumiałe – wśród przestępców, złodziei i handlarzy narkotyków. W cenie są też amulety z czaszką kojota – to pewna ochrona przed śmiercią.
Nie żartować, bo to przynosi pecha!
W Catemaco co krok napotykamy ogłoszenia oferujące spotkanie z szamanem. Ci znad jeziora nastawieni są na turystów, ale trzeba przyznać, że oprawa rytuałów robi wrażenie. Często odbywają się rano, kiedy jest bardziej sprzyjająca aura. Wyobraźcie sobie wczesny poranek, wsiadacie do łódki, aby dostać się do szamana, a wszędzie unosi się mgła. Docieracie do tajemniczego lasu, w tle słychać bębny, w powietrzu czuć kadzidła. Zdejmujemy buty, po chwili pojawia się szaman ubrany w białe szaty. Teraz trzeba stanąć z rozstawionymi ramionami i nogami i już rozpoczyna się oczyszczanie dymem z kopalu, piórami, świeżymi ziołami. Czasami stosowane są jajka, które wyciągają z człowieka wszystko, co niedobre. Palą się świece, ciało spryskiwane jest magicznym sprejem, wodą lub alkoholem. Do oczyszczania należy podchodzić poważnie, inaczej może zdarzyć się nieszczęście – przestrzega szaman. Podobno niejeden żartowniś zgubił dokumenty albo spóźnił się na samolot.
Czarna msza
Co roku w marcu, w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca, odprawiana jest czarna msza. Do Catemaco przybywają wtedy wierni oraz szamani z całego Meksyku. Według wierzeń pada wówczas deszcz sił kosmicznych. Dzięki niemu można się oczyścić ze złej energii i nabrać mocy do odprawiania dobrych i złych rytuałów. Jeśli zastanawiacie się, jak wygląda czarna msza, musicie wiedzieć, że wszystkie uroki rzucone w marcu mają większą moc. Sama ceremonia czarnej nocy rozpoczyna się o północy. Uczestnicy malują sześcioramienną gwiazdę, wypełnioną materiałem i drewnem, którą podpalają w trakcie ceremonii. Podczas mszy zabijana jest czarna kura oraz kojoty na amulety. Odbywają się rytuały oczyszczania przy akompaniamencie dźwięków z rogów, muszli oraz bębnów.
Filmowy klimat
Catemaco ze swoim niepowtarzalnym klimatem zostało kilkakrotnie wykorzystane jako tło filmowe. Mel Gibson wybrał miasteczko na scenerię swojego „Apocalypto”, Jack Sholder umieścił tutaj akcję „Arachnid – pajęczyny śmierci”, a José Miguel Juárez nakręcił „Synów wiatru”. Jeśli jesteście fanami „Apocalypto”, to mamy dla Was nie lada gratkę. Wybierzcie hotelik Los Arcos, w którym przebywała cała ekipa Mela Gibsona podczas kręcenia filmu. Może nie są to pięciogwiazdkowe luksusy, ale niewątpliwie panuje tam wyjątkowa atmosfera, a z tarasów rozciąga się piękny widok na jezioro i zamglone wulkany.
Jeśli czytając o Catemaco, poczuliście dreszczyk emocji, to planując podróż do Meksyku, wpiszcie w kalendarz nie tylko spędzanie czasu na karaibskich plażach. Warto zboczyć z utartych turystycznych ścieżek. Bo Meksyk to magia – magia wierzeń, krajobrazów, fauny, zapachów, smaków, kolorów, muzyki…
Dotarliście do celu, a prowadziła Was BAŚKA.
Lena Karyś, Centre of Expertise Communication and Brand Experience
Przy pisaniu artykułu korzystałam z:
Jowita Marta Łuczak, https://przedsiebiorcy.eu/catemaco-zaklete-miasto-szamanow-czarownic-i-pysznych-tegogolos/
Sylwester Oziemba, https://traveltalks.esky.pl/relacje/miedzy-magia-a-matka-boska-meksykanska-stolica-czarow